Walentynkowe szaleństwo?

Dzień świętego Walentego został pod koniec XX wieku uznany za święto zakochanych także i u nas. Tradycja przywędrowała do Polski z krajów anglo-saskich, gdzie zwyczaj miłosnych, okazjonalnych wyznań a także dawania drobnych prezentów istniał od dawna.
Polska, podobnie jak wiele krajów Europy Centralnej i Wschodniej, przy okazji wyjścia spod skrzydeł upadającego Związku Radzieckiego, szczególnie ochoczo zachłysnęły się "zachodnim stylem życia", przyjmując co się da i ile się da, by nadgonić "zacofanie".
Jak bezkrytyczne naśladownictwo bywa szkodliwe, to widać po wielu niekorzystnych zmianach jakie zaszły w ostatnich dekadach w naszym kraju. Nie chcąc wchodzić zbyt szeroko w tematykę wątpliwych "modernizacji", pozostanę tylko przy nadchodzących wkrótce "walentynkach".
Bardziej tradycyjna część naszego społeczeństwa nadal nie przyjmuje tego zwyczaju jako swojego, pozostali z ochotą "serduszkują" ile wlezie. Mniej chętni ku temu są mężczyźni, w przeciwieństwie do tzw. facetów i kobiet. Jednak męski krąg oporu słabnie z roku na rok, bo jak powszechnie wiadomo, to panie łatwiej ulegają wielu nowinkom. A który z panów odważy się na dłuższą metę opierać swojej ukochanej? Tak więc 14 lutego świętowany jest z roku na rok coraz powszechniej.
Jak obchodzimy ten dzień? Najczęściej zgodnie z amerykańskimi wzorcami wysyłamy do siebie SMS-y z jakimś nieskomplikowanym wierszykiem albo słodziutkimi obrazkami pełnymi serduszek. Dotychczas osoby będące z kimś w parze, często spędzały wspólnie kolację w restauracjach, co w tym roku, dozwolone tylko w konspiracji (w ramach społecznego nieposłuszeństwa). Dozwolone nawet całusy bez maski!!
Gdyby ktoś jednak stwierdził, że wierszyki, obrazki, prezenciki czy kolacje we dwoje to wszystko co można wymyślić, byłby w ogromnym błędzie. O tym, że ludzka wyobraźnia jest nieograniczona albo przynajmniej sięga dalej, niż nam się dotychczas wydawało, może świadczyć inicjatywa łódzkich władz miejskich.
Osoby decyzyjne z Urzędu Miasta Łodzi chyba zbyt dosłownie potraktowały zakochanie a przynajmniej miłość. Być może komuś tam zwyczajnie wszystko kojarzy się z seksem, bo w związku z kontrowersyjnym świętem - nie-świętem postanowiono w łódzkim ZOO zorganizować w dniu zakochanych prezentację zwierzęcych penisów.
Czy łódzkie władze nie mają lepszych pomysłów na wydawanie budżetowych pieniędzy? Zamiast przeznaczyć dodatkowe środki, ot chociażby na walkę z opadami śniegu i dziurami w jezdniach, wolą edukować łodzian w dziedzinie penisów!
Swoją dezaprobatę dla takiego sposobu wydawania społecznych pieniędzy wyraził radny Tomasz Anielak, co przedstawia jego krótka wypowiedź dla Łódzkich Wiadomości Dnia. Film można obejrzeć pod linkiem (od 2:16):
https://lodz.tvp.pl/52204449/lodzkie-wiadomosci-dnia-09022021-1830
Trudno tu nie nawiązać do słynnej wypowiedzi Miltona Friedmana o czterech sposobach wydawania pieniędzy. Jak łatwo się domyślić UMŁ stosuje z powodzeniem tą najgorszą.
A deficyt miasta rośnie...
Zdjęcie pobrane z: https://pixabay.com/pl/photos/szympans-ma%C5%82pa-ssak-3703230/
Autor: suju.
Pixabay License.
Obraz skadrowany.
Komentarze (1)